piątek, 9 sierpnia 2013

#13 Harry



22 luty, wtorek

„Drogi Pamiętniku…
            To już mnie wykańcza. Mam dość tego ciągłego udawania, ciągłego odgrywania ról. To życie już nie należy do mnie. Jestem jedynie aktorem, który odgrywa powierzoną mu rolę, ściśle trzymając się scenariusza. Jestem marionetką w ich rękach i nie mam na to żadnego wpływu, a dzisiaj kolejny dzień zagrania swojej roli.
            Świat wydaje się pozbawiony koloru, gdy za każdym razem muszę zważać na słowa, na to co robię, bo dobrze wiem, że na każdym kroku jestem kontrolowany.
            Najgorsze jednak jest to, że muszę udawać, iż kocham kogoś całkiem innego, chociaż moje serce już dawno jest zajęte. Ale przecież nikt nie może się o tym dowiedzieć, bo oczywiste jest, że miłość do zwykłej, niesławnej, niewinnej dziewczyny jest zakazana. Przynajmniej w moim świecie, świecie, który bez niej jest niczym.”

            Kończąc ostatnie zdanie, zamknąłem zeszyt, który od jakiegoś czasu został moim powiernikiem. Odsunąłem się od biurka, wzdychając i zamykając oczy, oparłem głowę o oparcie krzesła.
            To wszystko naprawdę mnie przerasta. Muszę udawać kogoś całkiem innego niż w rzeczywistości jestem, bo kontrakt, który podpisałem nakazuje słuchać wszystkich zachcianek  wytwórni, osób, które naprawdę są pozbawione uczuć. Dlaczego pozbawione uczuć? Kto, choć trochę, liczący się z drugim człowiekiem każe udawać związek pełny miłości i namiętności, osobie która już dawno jest zakochana? Tak, jestem zakochany. Moje serce zdobyła śliczna brunetka, o przenikliwych piwnych tęczówkach, okolonych gęstymi, czarnymi rzęsami. [T.I] to ona rozumie mnie jak nikt inny, wspiera mnie nawet teraz, gdy muszę udawać związek z Taylor, choć dobrze wiem, że to ona potrzebuje wsparcia ode mnie. Nie okazuje tego, ale wiem, że ją to rani, nie mniej niż mnie, gdy widzę w jej oczach ukryty smutek, który tak bardzo chce zatuszować uśmiechem kwitnącym na jej ustach. Nadal jest przy mnie, znosząc to wszystko. Owszem nikt wcześniej o nas nie wiedział, oprócz grona naszych przyjaciół, ale widać, że to było jedynie błędem. Chciałem ją jedynie chronić, chronić przed paparazzi, przed wszystkim, oczywiście zamiast pomóc wszystko spieprzyłem, bo teraz jest jeszcze gorzej. Możemy się spotykać jedynie sporadycznie i oczywiście w tajemnicy. Gdybyśmy tylko pojawili się razem na ulicy, paparazzi zaraz wywnioskowaliby, że zdradzam Taylor, a wytwórnia, łagodnie mówiąc, byłaby nie zadowolona. To jest tak cholernie niedorzeczne!
            Z moich ust znów wydobyło się kolejne głośne westchnięcie i w tym samym momencie, bez ostrzeżenia, otworzyły się drzwi mojego pokoju. Serce od razu przyspieszyło swój rytm, a na usta wstąpił szeroki uśmiech, gdy zobaczyłem, kto w nich stoi. [T.I]. To wystarczyło by mój humor momentalnie się poprawił, troski wyleciały z głowy, skupiając się tylko na dziewczynie, która obdarzała mnie teraz jednym ze swoich pięknych uśmiechów. Mówiąc, że zrobiła mi ogromną niespodziankę, byłoby niedopowiedzeniem.
- Co tu robisz? – zapytałem, przyglądając się jak moja prawdziwa dziewczyna zamyka za sobą drzwi, po czym kieruję się w moim kierunku.
- A co nie cieszysz się? – powiedziała złośliwie. Poklepałem zachęcająco swoje kolana, gdzie od razu znalazła swoje miejsce.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. – mruknąłem do jej ucha, by po chwili złączyć nasze usta w zachłannym i tak bardzo wyczekiwanym pocałunku. Jej ręka od razu powędrowała do moich loków, gdzie „zatopiła” swoje smukłe palce. To wszystko stawało się moim uzależnieniem. Nie widziałem jej dwa dni, a moje ciało już jest spragnione jakiegokolwiek dotyku z jej strony.
            Niechętnie oderwałem się od jej miękkich ust. Skradłem jeszcze jednego szybkiego całusa, co spotkało się z jej cichym chichotem, po czym [T.I] wtuliła się we mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. Jedna moja dłoń, odszukała jej, by spleść nasze palce razem, a druga miarowo bawiła się jej długimi, ciemnymi włosami.
            Z dnia na dzień miałem wrażenie, że ta miłość staje się coraz silniejsza i jedyne czego chciałem to pokazać światu, kto zawładnął moim sercem, pokazać, że ta cudowna dziewczyna należy do mnie.
- Skarbie, a tak naprawdę to co tutaj robisz? Z tego co pamiętam mieliśmy się spotkać dopiero w piątek. – zapytałem, bo mimo wszystko ciekawość nie chciała mnie opuścić. [T.I] podniosła głowę, po czym spojrzała na mnie, a ja „utonąłem” w jej tęczówkach.
- Wiem, że mieliśmy się spotkać dopiero w piątek, ale strasznie się za Tobą stęskniłam. Z małą pomocą Louisa udało mi się tutaj znaleźć, wytwórnia nawet nie ma o tym pojęcia. A po za tym… - przeniosła swój wzrok na nasze splecione dłonie, a jej policzki ozdobił rumieniec.
- Po za tym co? – zachęciłem ją łagodnie, gładząc przy okazji jej ciepły policzek.
- Spotykasz się dzisiaj z Taylor no i po prostu… - po raz kolejny nie dokończyła. Uniosłem jej podbródek, by móc spojrzeć jej w oczy.
- Co cię martwi?
- Harry, ja po prostu się obawiam, że pewnego dnia to w niej się zakochasz, że to ona będzie dla Ciebie odpowiednia, że ja już ci się po prostu znudzę lub nie wystarczę. – w jej oczach zagnieździły się łzy. Nienawidziłem kiedy płakała, a teraz ja się do tego przyczyniam.
- Nie wiesz jak bardzo wyjątkowa jesteś. – odgarnąłem jej zbłąkany kosmyk włosów za ucho. – Nie wiesz, ile znaczysz dla mojego serca. Czekałem na Ciebie całe moje dotychczasowe życie, tylko po to by jeden twój dotyk sprawił, że jestem wierny tylko Tobie. Bez względu na wszystko co mówią inni, kocham tylko Ciebie, a gdyby się o tym dowiedzieli byliby po prostu zazdrośni. Nie mam zamiaru cię zostawić. Teraz to rozumiesz? – moim potwierdzeniem było kiwnięcie głową z jej strony, a chwilę później [T.I] założyła swoje ręce na moją szyję wtulając się w moje ramiona.
- Tak bardzo cię kocham. – usłyszałem cichy szept dziewczyny tuż przy moim uchu, na co na twarzy wykwitł mi szeroki uśmiech. Ucałowałem jej odkrytą szyję, a moje ramiona szczelniej opatuliły drobne ciało dziewczyny.
            Nie wiem ile siedzieliśmy w takiej pozycji, ale gdy odruchowo spojrzałem na zegarek, pokazywał on już 13, co równało się z tym, że niedługo pojawi się tu Taylor.
- Kochanie, muszę się już zbierać. – powiedziałem cicho, nie chcąc psuć chwili, co jednak było nieuniknione.
- Ale mogę tu jeszcze z Tobą zostać? – zapytała niepewnie.
- Oczywiście. –rzekłem z jednym z jej ulubionym uśmiechów, po czym znów przyciągnąłem ją do pocałunku.
            Po chwili [T.I] wstała z moich kolan i zajęła miejsce na łóżku, a ja w tym czasie się przebrałem i wykonując podstawowe czynności toalecie. Cały czas czułem na sobie wzrok mojej dziewczyny, co powodowało delikatne dreszcze na moich ciele.
            W domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi i już wiedziałem kto za nimi stoi. Taylor Spojrzałem na [T.I], która wciąż mi się przyglądała. Podszedłem do nie i chwyciłem jej dłonie, by wstała.
- Zejdziesz ze mną? – zapytałem, kładąc dłonie na jej talii.
- Nie. Zostanę tutaj, a potem się stąd ulotnie.
- Więc, zobaczymy się dopiero w piątek. – stwierdziłem smutno, na co pokiwała głową. Po raz ostatni tego dnia złączyłem nasze usta w pocałunku, który zaparł nam dech w piersiach. Ciężko oddychając, przytuliłem ją do siebie.
- Kocham cię. – szepnąłem.
- Ja Ciebie też.
            Powoli i niechętnie się odsunąłem, po czym posyłając jej ostatni pokrzepiający uśmiech, wyszedłem z pokoju.
            Na dole, w korytarzu, czekała już na mnie Taylor, w swoim zielonym płaszczu.
- Gotowy? – spytała. „Jakby można być na to gotowym” pomyślałem. Ściągnąłem swoją kurtkę z wieszaka, po czym ją na siebie zarzuciłem.
- Tak. – słowo wypłynęło z moich ust, po czym bez ostrzeżenia Taylor splotła nasze dłonie razem. Jej dłoń nie pasowała do mojej, czułem to. Jedyna pasująca należała do dziewczyny, która została właśnie w moim pokoju. Spojrzałem na blondynkę, stojącą u mojego boku. Uśmiechnęła się do mnie, ale to nie jej uśmiech wielbiłem.
            Z westchnięciem podszedłem do drzwi, by wyjść i móc razem z Taylor udawać szczęśliwą parę.
- Mógłbyś się chociaż uśmiechnąć. – usłyszałem jej głos, gdy otoczyli nas paparazzi. Wymusiłem uśmiech. Naprawdę nikt nie widzi, jak bardzo jest on fałszywy?
            Gdy tylko przekroczyliśmy bramę, spojrzałem w okno mojego pokoju. Nie myliłem się. To tam stała dziewczyna, którą kocham – [T.I] Skrzyżowane ręce na piersi i smutny wyraz twarzy – cierpi.
            Przeniosłem swój wzrok na wciąż idących za nami paparazzi. „ Oni nie wiedzą o tych wszystkich „kocham cię” w twoją stronę, nie wiedzą co tak naprawdę robimy, nie wiedzą o czuwaniu całymi nocami, nie wiedzą o nas” – pomyślałem.



Witam was kochani <3
Oj długa przerwa była długa, ale wiecie wakacje i tak dalej, a  ja mam totalną pustkę w głowie i brak pomysłów. ;c
Ten imagin został napisany na potrzeby konkursu i jak może zauważyliście na podstawie piosenki
"They don't know about us". Pomyślałam, że skoro już jest napisany to czemu go nie wstawić i nie mieć do was małej prośby? ;> Otóż jeśli masz konto na bloggerze, byłam bym bardzo wdzięczna, jeśli oceniałabyś ten imagin w skali od 1-6, zostawiając komentarz tutaj ----> www.konkursy-ff-1d.blogspot.com/2013/08/konkurs-z-piosenka.html .
Nie chodzi mi tutaj o nagrodę czy wygraną po prostu chcę wiedzieć czy moje pisanie choć trochę jest dobre, także proszę was o głosy.
A nawiasem mówiąc dziękuję bardzo na ponad 2000 wyświetleń i 3 obserwatorów, kocham was <3 
Nie wiem co się niestety dzieje z Dagą ;c ale cóż...
No to chyba na tyle.. życzę miłego spędzenia ostatniego miesiąca wakacji, skarby <3 Do następnego xx
Darcy Styles xx

wtorek, 23 lipca 2013

#12 Zayn

Na samym początku chcę napisać, że może tak być naprawdę. A przynajmniej niektórzy tak twierdzą lub myślą. Mam nadzieje, że chociaż odrobinę przybliżę wam to, co Zayn mógł czuć przed tym, kiedy stał się sławny, rozpoznawany. Myślę, że jednak dalej hejty go krzywdzą, jak każdego człowieka. Kto wie, może dalej go obrażają za jego pochodzenie, co uważam za bardzo dziecinne.
Zapraszam do przeczytania imagin'a, mojego autorstwa c;

Ponowne wejście do budynku, w budziło we mnie ogromny strach. Ponowne wyzwiska na temat mojego wyglądu. Ksywki, których nigdy nie zrozumiem. Obrażanie mojej osoby, w dość perfidny sposób.
Wstałem niechętnie, ubierając swoje szare kapcie. Żwawiej udałem się do pomieszczenia, zwanego łazienką. Spojrzałem w lustro, przeklinając pod nosem swoją osobę. Dlaczego właśnie 'ja', muszę być tym, kim jestem? Dlaczego nie mogę być lubiany, jak inni? W czym jestem gorszy od nich?
-Zayn! Śniadanie!-Usłyszałem z dołu głos mojej rodzicielki. Umyłem twarz, zęby i delikatnie postawiłem swoje włosy na żelu, aby były lekko podniesione. Odłożyłem grzebień na swoje miejsce i wyszedłem z łazienki, kierując się do jadalni. Przy stole, siedziała cała rodzina, prócz mnie. Mam czasem takie myśli, że nie pasuje do tego domu i tych ludzi. Jesteśmy całkowici inni. Mamy inne zainteresowania, styl bycia a także inny styl, jeśli chodzi o odzież. Lecz, mimo wszystko, jesteś jedną wielką rodziną, która kocha się nad życie.
-Siadaj synku, dziś jajecznica na pomidorach. Twoja ulubiona.-Poklepała mnie po ramieniu, prosząc do stołu. Wykonałem prośbę rodzicielki, zakładając jedzenie.

Po 40 minutach, byłem pod szkołą. Na schodach, siedziała 'elita' szkolna, która mnie nienawidziła.
-O! Kogo my tu mamy, Malik? Jakie miłe spotkanie!-Powiedział jeden z nich, który stał oparty o barierkę, przytulając...ładną dziewczynę. Nawet ją kojarzyłem, lecz nie pamiętam skąd.
-Josh...przestań. Co On zrobił, co? Nawet się do Ciebie nie odzywa.-W mojej obronie, stanęła ta piękna istota o złotych włosach i błękitnych jak morze oczach.
Chłopaka ewidentnie zamurowało. Zapewne nigdy tak nie reagowała, jak dziś.
-Hmm...nie nic. Ale wiesz. Takie żarty to są, kochanie.-Ucałował delikatnie jej gorący od słońca, policzek. Dziewczyna skrzywiła się i podeszła bliżej mnie, wcześniej uwalniając się od chłopaka, który uniemożliwiał jej jakikolwiek ruch.
-Cześć. Jestem [T.I]. Ty jesteś, Zayn? Dobrze pamiętam?-Uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Pokiwałem głową, ponieważ nie byłem wstanie wydusić słowa.

Wróciłem do domu, później niż zwykle, budząc tym podejrzenia matki, która czekała na mnie już dobre dwie godziny.
-Zayn, zaczekaj.-Powiedziała, gdy wychodziłem po schodach do swojego pokoju.-Nie uważasz, że trochę za długo Cię nie było? Może jakieś wytłumaczenia?-Zapytała, wyczekując odpowiedzi.
-Wiesz mamo. Byłem z koleżanką w kawiarni. To chyba nie przestępstwo, prawda?-Bez odpowiedzi udałem się na górę, gdzie czekała na mnie moja najstarsza siostra.
-Cześć Zayn. Co to za dziewczyna, z którą dziś siedziałeś pod szkołą?-Zapytała. Spojrzałem na nią, morderczym wzrokiem.
-Koleżanka. Wszystko musisz wiedzieć? Ja się w twoje życie nie wtrącam. Uszanuj to, dobra?-Powiedziałem lekko zdenerwowany całą tą sytuacją. Zero prywatności.

-Zayn!-Usłyszałem za sobą, gdy wychodziłem z domu. Odwróciłem się w tył i zobaczyłem piękną jak zawsze, [T.I].
-Cześć. Co ty tutaj robisz?-Zapytałem, uśmiechając się delikatnie do dziewczyna. Ta stanęła na palcach i delikatnie wtuliła się we mnie.
-Hej. Przyszłam po Ciebie. Nie mogłam?-Zapytała, odsuwając się na bezpieczną odległość.
-Nie, nie! Mogłaś, oczywiście.-Uśmiechnąłem się.-Tylko mnie trochę zaskoczyłaś, nie ukrywam.
-O to chodziło, Malik.
A tak w ogóle, skąd wzięłaś adres?-Zapytałem po chwili, gdy szliśmy do szkoły.
-Ma się te wtyki, kochany. Nie musisz wszystkiego wiedzieć, tak będzie lepiej.-Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
Mówiłem już, że jest przepiękna? Jej charakter również jest niesamowity. Jest to chyba jedyna dziewczyna, która podoba mi się od początku szkoły.
-Spotkamy się po zajęciach? O której kończysz?-Zapytałem, gdy staliśmy przed ogromnym budynkiem. Dziewczyna zastanowiła się chwilę.
-15 i jestem wolna.-Powiedziała uśmiechnięta a ja ucałowałem delikatnie jej policzek, mówiąc jej na ucho, że będę czekał w tym samy miejscu.
Tak rozpoczęła się moja historia, która nigdy nie będzie miała końca.





Heeej miśki ♥
Kochani, chciałam ponownie przeprosić. Tyle mnie tu nie było ;c PRZEPRASZAM ♥
Napisałam Zayn'a <3 Aww.
Widzieliście Best Song Ever? Jest po prostu genialny! <3 BIJEMY REKORD NA YT! MAMY JESZCZE CHWILĘ!
Kocham was, kochani ♥
Daga x

niedziela, 7 lipca 2013

#11 Louis

Witajcie <3 
Zawitałam do was z nowym imaginem, który jest krótki i moim zdaniem... chyba nie należy do najlepszych ;c
Chciałabym przeprosić jedną osobę, która łożyła u mnie zamówienie na imagin z Liam'em - zabawny, ale chyba nie dam rady takiego napisać. - wybacz, kochana < 33
Czekam na wasze opinią w komentarzu. xx
Do następnego.. a po za tym jak wam mijają wakacje? ;>
Darcy Styles xx  - kocham was. < 3




„Czas coś zmienić” – właśnie z taką myślą otworzyłam swoje oczy, napotykając przeszkodę w formie promieni słonecznych, które chwilowo mnie oślepiły. Jednakże po chwili przyzwyczaiły się do jasności, więc z szerokim uśmiechem wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki.
                Stojąc pod strumieniami ciepłej wody, myślałam jak urozmaicić sobie tegoroczne wakacje, które w tym momencie przewidywałam jako najnudniejsze. Wypad ze znajomymi odpadał, ponieważ wszyscy opuścili naszą małą miejscowość. No cóż trzeba będzie sobie jakoś poradzić.
                Wyszłam z łazienki, owinięta w jeden z miękkich ręczników i podeszłam do szafy wybrać dzisiejszy strój, który już po chwili znajdował się na mnie.  Związując swoje długie włosy, w wysokiego kucyka zeszłam do kuchni, gdzie krzątała się już mama.
-  Cześć – przywitałam się z nią, przy okazji całując ją w policzek.
- Wstałaś już? To dobrze . Zrobiłam naleśniki, chcesz? – zapytała, gdy zajmowałam miejsce przy stole, posyłając mi radosny uśmiech.  Pokiwałam ochoczo głową.
                Zajadając naleśniki zauważyłam na stole ulotkę, którą wzięłam do ręki, obdarzając przelotnym spojrzeniem.
- Co to? – powiedziałam, spoglądając pytająco na rodzicielkę.
- Sama nie wiem. Było dzisiaj w skrzynce. – odpowiedziała. Zaciekawiona zagłębiłam się w jej treść.
                Ulotka informowała, że w naszym mieście otworzyli szkołę tańca współczesnego i to właśnie dzisiaj odbywają się pierwsze zajęcia, których instruktorem jest młody chłopak. Spojrzałam przelotnie na zegarek, który wskazywał 9.45. Czyli, że mam 15 minut, a jeśli ta szkoła okazała się być położona stosunkowo blisko, to mam szansę zdążyć.
                Biegiem ruszyłam schodami, by chwilę później wpaść do swojego pokoju. W ekspresowym tempie zrobiłam delikatny makijaż, zmieniłam ciuchy na bardziej przystosowane do ćwiczeń, po czym spakowałam potrzebne rzeczy. Może właśnie tak urozmaicę sobie wakacje?
                Wychodząc z domu, pożegnałam się z mamą, która była zdziwiona moich zachowaniem. Wytłumaczyłam jej wszystko, przy okazji zakładając buty by nie stracić czasu.
                Gdy wreszcie znalazłam się w budynku była punkt 10, szybkim krokiem podeszłam do recepcji, gdzie miła pani wskazała mi szatnię, a później salę taneczną i powiedziała, że jeśli zdążę się przygotować to mogę wziąć udział w zajęciach, ponieważ nauczyciel także się spóźnił. Zadowolona pokiwałam głową i poszłam się przygotować.
                Wychodząc z szatni, od razu na kogoś wpadłam. Mój pech oczywiście chciał, że upadłam na niego tak, że teraz na nim leżałam. Uniosłam głowę by spojrzeć na poszkodowanego. Moje oczy napotkały szaro-niebieskie tęczówki, w którym było widać rozbawienie, a na ustach widniał figlarny uśmiech.
- Zawsze wiedziałem, że dziewczyny na mnie lecą, ale nie spodziewałem się, że dosłownie. – powiedział nieznajomy, ale w jego głosie nie było słychać  żadnego samouwielbienia czy zuchwalstwa.  Musiałam zachichotać, ale przy okazji  moje policzki się nieco zarumieniły.
- Przepraszam, po prostu się śpieszyłam. – rzekłam wstając z jego ciała. Podałam mu rękę, by pomóc, którą ochoczo złapał.
- Nic się nie stało. – uśmiechnął się, a jego głos i właśnie ten uśmiech sprawiły, że gdzieś w dole brzucha ożyło małe stado motylków.
- Ty także na zajęcia? – zapytałam z nadzieją, którą każdy na pewno wychwycił, ale myśl, że mogłabym spotkać tego przystojnego bruneta jeszcze raz… Pokiwał głową, na co na moje usta wkradł się szeroki uśmiech. „Idiotka” – zganiłam się w myślach i nieco ugasiłam swój entuzjazm.
- No to w takim razie do zobaczenia. – powiedziałam i odwróciłam się, by ruszyć w kierunku wcześniej pokazanej Sali.  Weszłam do niej, a moim oczom ukazała się dość liczna grupka ludzi. Zajęłam wolne miejsce w pierwszym rzędzie, ale zaraz zostałam porwana w wir rozmów i poznawania się.
- Witajcie. – odezwał się po chwili znajomy głos. Chwila skąd ja go znam? – Jestem Louis i będę was co nieco uczył. - w tym momencie odwróciłam głowę, w kierunku osoby która przemawiała i zamarłam. Właścicielem tego głosu okazał się brunet, którego chwilę wcześniej stratowałam. Ale przecież powiedział, że też będzie na zajęciach… No tak i jest tylko, że jako nauczyciel. Przyglądałam mu się jak jego wzrok przebiega po Sali pełnej jego przyszłych uczniów, by po chwili spocząć na mnie.- Mam nadzieję, że się dogadamy. – dodał, mrugając do mnie.
                Te zajęcia połączyły nas , wiążąc już na zawsze. Chociaż na początku byłam sceptycznie nastawiona do tego związku, oboje o niego walczyliśmy i teraz tego nie żałuję, mając przed oczami naszą wspólną przyszłość.




 

poniedziałek, 17 czerwca 2013

#10 Liam cz.4

Część 3

Jak można tak postąpić?! No jak?! Przecież miała go szanować i uszczęśliwiać! W moich oczach, jest nikim. Obiecała, że nigdy go nie skrzywdzi. A teraz co? On siedzi w domu, cały zapłakany, nie wiedząc co ma począć. Myślałam, że Danielle to wyjątkowa dziewczyna i dotrzyma słowa. Jednak, myliłam się. Skrzywdziła go. Mojego kochanego Liam'a. Jest podłą kobietą. Na jej miejscu, byłabym w siódmym niebie, gdybym miała takiego chłopaka, jakim jest Liam.
Najgorsze jest to, że nigdy nie dowiem się, co było przyczyną ich rozstania. Wiem tylko tyle, że Dan zerwała, ponieważ nie mogła żyć dalej w taki związku. Jakim związku? Wydawało mi się, że są dla siebie stworzeni.
-[T.I], możemy pogadać?-Usłyszałam za sobą, znajomy głos.
-Słucham Cię, Danielle. Co chcesz mi takiego powiedzieć? Obiecałaś.-Powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Miałam dość tej dziewczyny.
-Musisz mi pomóc. Chodzi mi o Liam'a.-Gdy usłyszałam to imię, momentalnie spoważniałam.
-O Liam'a? Może lepiej go w to nie mieszajmy, dobrze?
-[T.I]. Tylko ty możesz mu teraz pomóc. On Cię potrzebuje, i to bardzo.-Powiedziała smutnym tonem. Co się stało Liam'owi?
Pociągnęłam brunetkę za rękę, abyśmy odeszły trochę od grupki ludzi.
-W jaki sposób mogę mu pomóc?-Byłam śmiertelnie poważne. Liam był kimś, na kim mi bardzo zależało. Był moim oczkiem w głowie.
-Zerwałam z nim, ponieważ...on kocha Ciebie. Nie powiedział mi tego prosto w oczy, ale ja to widzę. Kocha Cię całym sercem i to ty powinnaś być jego dziewczyną.-Wytłumaczyła mi. Byłam w szoku. On...on mnie kocha? To jest jakiś głupi sen?
-Ale...to ty zasługujesz na niego. Przecież...on Cię kocha. Bezgranicznie.-Moje oczy, były przepełnione słonymi łzami. Szczęście? Tak, byłam szczęśliwa, lecz w jakimś sensie także smutna. Danielle to naprawdę złota dziewczyna, która zasłużyła na Liam'a.
-Kochał, [T.I]. Byłaś z nim umówiona, prawda?-Pokiwałam twierdząco głową.-Chciał iść. Wymyślał jakieś wymówki, że obiecał koledze że się z nim spotka. Ale teraz wiem, że on chciał się z tobą wybrać na randkę. Kocha Cię.-Powiedziała, zanosząc się od płaczu.-Idź do niego. Potrzebuje Cię.-Po tych słowach, odeszła. Po moim policzkach, spływały niechciane łzy, który tak bardzo chciałam zatuszować.
Bez dłuższego zastanowienia, ruszyłam w stronę wyjścia, chociaż że mam jeszcze trzy lekcję. Nie przejmowałam się konsekwencjami, iż mogę nie zdać do następnej klasy, przez ten test. Nie obchodziło mnie to w tej chwili.
Biegłam, biegłam a łzy zamazywały mi drogę, którą podążałam. Pędziłam, tak bardzo znaną mi drogą. Zdyszana dobiegłam do jego drzwi. Nie czekając, zadzwoniłam dzwonkiem.
-Cześć.-Powiedziałam, ledwo słyszalnie. Chłopak zmieszał się moją obecnością.
-[T.I]? Co ty tu robisz? Przecież masz lekcję.-Spojrzałam na niego. Dopiero teraz dostrzegłam, iż jego oczy są całe czerwone tak samo stało się z nosem. Ewidentnie płakał. Bez namysłu, przyciągnęłam go do swego ciała.
-Dan mi wszystko powiedziała.-Wyszeptałam do jego ucha.-Też Cię kocham.-Powiedziałam pewna swoich słów. Chłopak odepchnął mnie delikatnie.
-Słucham? Przesłyszałem się, czy jak?-Zapytał zdziwiony. Czyli...Danielle to wszystko wymyśliła? Pogubiłam się w tym wszystkim.
-Nie rozumiem. Przecież mnie kochasz, tak?-Zapytałam, a na chłopaka ustach, pojawił się ogromny uśmiech. Po chwili, zaczął się śmiać. Czy on...on mnie wyśmiał?
-Chyba masz jakieś błędne informacje. Kto Ci takich rzeczy naopowiadał?-Bez żadnego pożegnania, odwróciłam się na pięcie i zaczęłam biec w kierunku mojego ulubionego miejsca. Z oddali słyszałam donośny głos bruneta. Ona naprawdę mnie nie kocha. Dał nadzieję, mniej więcej wykorzystał i porzucił.
Jednak coś innego przykuło moją uwagę. Mianowicie to, co zrobiłam Danielle. Naiwna ja, dałam się tak szybko i łatwo nabrać na jej płacz. Doskonale wiedziała, że Liam odgrywa ważną rolę w moim sercu i nadzwyczajnie w świecie wykorzystała to, aby dać nadzieję, że Liam coś do mnie czuje. Zachowała się jak jakaś nastolatka, która widzi tylko i wyłącznie czubek swojego nosa.
Doszłam do celu. Usiadłam na murku, spuszczając swobodnie nogi w dół. Spojrzałam przed siebie, widząc piękną panoramę Londynu, słońce grzejące dosyć mocno i ogromną ilość domów, mieszkań.
 Dopiero w tym momencie, uświadomiłam sobie jak jest naprawdę. W kimkolwiek się zakochamy, po pewnym czasie wszystko się psuje. Ilekroć chcesz powiedzieć temu jedynemu dwa magiczne słowa, zawsze przyjdzie niepewność, strach i nasza pewność siebie nie jest już taka duża, jak powinna. Odważyłam powiedzieć te słowa, lecz Liam nie był ich świadomy, jak ja. Potrzebujemy czas, musimy odpocząć od siebie i od codziennych obowiązków. Potrzebujemy wakacji! Tak, właśnie tego.
Pospiesznie wstałam z podłoża, aby ruszyć w ponowną drogę do jego drzwi. Musiałam mu to zaproponować, ponieważ muszę znać jego zdanie na ten temat.
-[T.I], to znowu ty? Po co tym razem przychodzisz?-Zapytał, obierając się o framugę drzwi. Wzięłam parę głębokich wdechów i wydechów, aby uspokoić ciało, które zaczęło szaleć na widok mężczyzny.
-Myślałam nad tym wszystkim i doszłam do wniosku, że potrzebujemy odpocząć. Musimy gdzieś po prostu wyjechać na wczasy.-Mina chłopaka, wyrażała zdziwienie, niedowierzanie...

Czeeść ♥ Wczoraj imagina dodała Darcy :) Moim zdaniem, wyszedł doskonale! A co do mojego, to brak słów. Mi się nie podoba, pisałam na szybko, niby go poprawiałam, jednak rezultat jest beznadziejny :/ Cóż...nieważne. Komentarze mile widziane!
Ps. Przewiduje jeszcze 1-2 części.
Kocham was ♥
Daga <3

niedziela, 16 czerwca 2013

#9 Niall

Na zamówienie : Magdy Ścibisz mam nadzieję, że ci się spodoba c;

         Świat zabarwiony alkoholem, nowe znajomości nawiązywane na codziennych imprezach zaczynały podpadać już pod monotonię, dym nikotynowy, wypełniający płuca, jest niczym tlen, bez którego powoli nie da się żyć, szafa pękająca w szwach od wyzywających ciuchów – to właśnie mój świat, mój styl życia, który mi odpowiadał… do czasu.
                Kolejny wieczór, kolejna impreza, kolejna przygotowywania. Czarna sukienka, przylegająca do ciała odkrywająca delikatną skórę na plecach, idealnie podkreślająca moje atuty oraz czarne szpilki były moim strojem dnia. Rozpuszczone włosy, spływające na ramiona, krwistoczerwone usta, i słodkie, komponujące się zresztą perfumy idealnie dokańczały dzieło. Z taką myślą  przeglądałam się w lusterku, dokonując małych poprawek. Po chwili chwyciłam za torebkę i opuściłam swoje mieszkanie. Kierowałam się do jednego z najczęściej odwiedzanych przeze mnie klubów – „Change.
Szłam z uśmiechem na ustach wiedząc, że to kolejny wieczór dobrej zabawy i okazja do zawarcia kolejnych nowych znajomości.
                Wchodząc do klubu, do moich nozdrzy dotarł, tak dobrze znany, zapach alkoholu i dymu papierosowego, a uszy zaatakowała głośna muzyka. Moje nogi od razu powędrowały w stronę baru, przy okazji mierząc wzrokiem tańczących ludzi i szukając swojej dzisiejszej „ofiary” – osoby, która podda się mnie, stając się kolejną zabawką na jedną noc. Czemu to robię? Hmm może dlatego, że polubiłam to, że mogę zabawić się kimś tak jak kiedyś, ktoś zabawił się mną, łamiąc mi serce i zmieniając cały mój światopogląd, przez który stałam się dziewczyną pozbawioną uczuć.
                Wolnym krokiem podeszłam do baru. Usiadłam na jednym z wysokich krzeseł, przy okazji kładąc torebkę na miejscu obok.
- Witaj James. – przywitałam przystojnego bruneta, o czekoladowych tęczówkach, który właśnie pojawił się przede mną. Jest barmanem, a jednocześnie moim chyba jedynym przyjacielem. Tylko jego darzyłam zaufaniem wiedząc, że nie zostawi mnie samej. Jak się poznaliśmy? Ano właśnie tutaj, w tym klubie, tylko że w dość nie przyjemnych dla mnie okolicznościach. Przyszłam tutaj wtedy, by zapomnieć o swoim chłopaku, który mnie zranił. Zaczęłam wlewać w siebie niewiadomą liczbę alkoholu i nie panując już nad nieokiełznanym językiem, opowiedziałam James’owi swoją historię, którą wysłuchał. Potem zaopiekował się mną, gdy ja nie potrafiłam nawet sama ustać na nogach.  Tak właśnie rozpoczęła się dla nasza znajomość. On, który zawsze się mną opiekuję, niczym straszy brat, próbując przy okazji wybić z głowy moją głupią zabawę i ja, która jak uparty osioł go nie słucha. Mimo wszystko on tu jest, ale nie ma wpływu na to jaki teraz obrałam styl bycia.
- Cześć [T.I]. To co zwykle? – zapytał z charakterystycznym dla siebie zaraźliwym słodkim uśmiechem i optymizmem. Z uśmiechem pokiwałam głową, a po chwili dostałam swojego drinka. Przytknęłam usta do słomki, by zaraz obrócić się na krześle, aby mój wzrok mógł wyłapać dzisiejszego „szczęściarza”. Kątem oka zarejestrowałam, że James przewraca oczami. On nie rozumie mojego zachowania. Twierdzi, że powinnam się ustatkować i w końcu dopuścić do siebie kogoś, kto mógłby mnie zmienić, zmienić moje myślenie i kogoś w kim mogłabym się zakochać. Zakochać, miłość? Prychnęłam. W moim słowniku od jakiegoś czasu te stwierdzenia nie występują.
                Rozglądając się, moją uwagę przykuł siedzący, samotnie niedaleko blondyn. Wydawał się przystojny, więc jak na polującego drapieżnika przystało zsunęłam się z krzesła i ze swoim drinkiem powędrowałam w jego stronę. Zbliżając się do niego zauważyłam, że pił właśnie drugiego mocnego drinka. Jedna pusta szklanka stała już przed nim. Jego sylwetka wydawała się przygarbiona, jakby na jego barkach spoczywał przygnębiający problem. Chciałam się wycofać, przecież ja chcę się zabawić, a nie pocieszać, ale miałam wrażenie, że jakaś nieznana siła ciągnie mnie ku niemu.
                Niepewnie zajęłam miejsce obok blondyna. Nawet nie zareagował. Spojrzałam na niego. Jego wzrok był skierowany przed siebie. Wydawał się zamyślony, pijąc drinka. Postanowiłam zaryzykować.
- Co się stało, że siedzisz tu sam? – zapytałam, przy okazji zakładając nogę na nogę. Chłopak odwrócił się w moją stronę, patrząc prosto w moje oczy. Jego oczy, błękitny  kolor ich tęczówek w tym momencie tak bardzo przesiąkniętych smutkiem, poraził mnie prosto w serce, które drgnęło jakby chciało znowu kochać. Widząc ten smutek, nie zważając na nic chciałam mocno go do siebie przytulić, mówić przy tym jakieś słowa, które by go pocieszyły.
- Nieodwzajemniona miłość. – odpowiedział, po czym zmierzył mnie wzrokiem. – Ale co ty możesz o tym wiedzieć? – dodał nieco złośliwie, powracając do picia swojego napoju i odwracając ode mnie wzrok.
- Znacznie więcej, niż sądzisz. – powiedziałam to cicho, z myślą, że siedzący niedaleko nieznajomy tego nie usłyszy, ale jednak stało się inaczej. Ponownie na mnie spojrzał, z tym razem z konsternacją.
                Nigdy bym się nie spodziewała, że to wszystko obierze taki kierunek. Nie wiem kiedy zaczęłam zwierzać się temu blondynowi, który jakimś cudem już zawładnął moim sercem, a ja nawet nie znam jego imienia. Jego spojrzenie było tak przeszywające i zarazem współczujące i rozumiejące, gdy wyrzucałam z siebie potok słów o mojej nieszczęśliwej miłości.  Kończąc opowieść czułam jak po moim policzku spływa łza. Blondyn wstał ze swojego miejsca , a ja patrzyłam na niego zdziwiona gdy stanął przede mną i delikatnym ruchem dłoni przejechał po moim policzku by zetrzeć z niego okaz  moich, tak długo, tłumionych uczuć.
- Chciałabyś zatańczyć? – zapytał nagle, patrząc mi głęboko w oczy. Pokiwałam głową, na co na jego twarzy wstąpił delikatny uśmiech. Złapał moją dłoń i pociągnął w stronę parkietu. Nawet nie zwróciłam uwagi, że w tle akurat leci wolna, nieznana mi melodia. Zorientowałam się dopiero, gdy blondyn przyciągnął mnie do siebie, kładąc dłonie na moim biodrach. Jego dotyk sprawiał, że czułam  dreszcze na całym ciele, jego zapach otumaniał, a głębia jego oczu, sprawiała, że miało się wrażenie, że się w nich tonie. Bezwładnie zarzuciłam mu swoje dłonie na szyję.
- Tak przy okazji jestem Niall. – szepnął mi do ucha. A do tego wszystkiego miał cudowny głos.
- [T.I]. – powiedziałam, zdając sobie sprawę, że mimo iż opowiedziałam mu o sobie, nie zdradziłam swojego imienia. – Powiesz mi, czemu jesteś taki smutny? – zadałam mu ciche pytanie do ucha.
- W sumie to taka sama historia jak twoja. Fałszywa miłość nic dodać nic ująć. – odpowiedziałam. Odsunęłam się od niego, spoglądając mu w oczy, w których znowu zaczął czaić się smutek. Chcąc się go pozbyć, złożyłam czułego całusa na jego policzku. Jego twarz ozdobił śliczny uśmiech, przyspieszający bicie mojego serca.         

                Ten wieczór, a raczej noc zakiełkowała w nas silne uczucie, a w moich słowniku znów pojawiła się definicja miłości, rozumiejąca ją jako jego niebieskie oczy i blond włosy.



Witajcie <3
Chciałabym tylko powiedzieć, że nie wiem czy wracam tu na stałe, ale będę starać się dodawać imaginy. c;
Mam nadzieję, że ten przypadnie wam do gusty i obie z Dagą nie pogardzimy komentarzami.
Wybaczcie mi moją nie obecność c;
Kochaam was <3
Darcy xx

sobota, 15 czerwca 2013

#8 Liam cz.3

Część 2

Myśl, że umówiłam się z chłopakiem marzeń, jest bardzo podniecająca. Ponownie zobaczę jego prześliczny uśmiech, uroczo zadarty nosek i te najpiękniejsze czekoladowe oczy na świecie. To ja dziś będę tą szczęściarą, nie Danielle. Wreszcie ja będę tą jedyną, która będzie na pierwszym miejscu. Ten cudowny chłopak, dostrzegł mnie, wśród tych wszystkich dziewczyn na całym świecie. Każdy powinien czuć się zaszczycony, jeśli rozmawiał z tym człowiekiem. Czuję się i będę powtarzać to do końca swoich dni życia. Kocham go, całym sercem.
Wybiła godzina 14, a jego brak. Przecież powiedział, żebym była gotowa. A teraz co? Wystawił mnie? Mój kochany Liaś nie mógłby tego zrobić. Za bardzo mu na mnie zależy. Może tak naprawdę nie jest, tylko sobie tak wmawiam? Nie! Liam nie zrobiłby czegoś takiego, nie on!
Jest godzina 17:30. Ściągnęłam moje nowe szpilki, które specjalnie kupiłam na dzisiejsze spotkanie, randkę. Muszę przyznać, że są piękne, lecz cholernie niewygodne. On...olał mnie i zapomniał? To takie smutne, gdy ktoś, kogo kochasz, zapomina o tobie i ma Cię daleko za przeproszeniem w dupie. Nie chcą myśleć dłużej o tym nieszczęsnym chłopaku, udałam się pod prysznic.

Następnego dnia
Obudziłam się cała zapłakana. Było mi bardzo przykro, że Liam zapomniał i mnie olał. Mógł chociaż zadzwonić, lub wysłać sms że coś mu wypadło i musimy przełożyć spotkanie. Oczywiście nie, no bo po co. Ja nie mam przecież uczuć i w ogóle.
Przebrałam się, wykonałam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i byłam gotowa do wyjścia. Był poniedziałek, a ja muszę iść, aby napisać test z biologi, na który praktycznie nic nie umiem.
Po 30 minutach, stałam przed tym ohydnym budynkiem, którego wolałabym nie widzieć na swoje oczy, jednak muszę. Niepewnym krokiem weszłam na szkolny korytarz, rozglądając się, za odpowiednią osobą. Liam.
-[T.I]! Cześć.-Usłyszałam za plecami znajomy głos. Ostrożnie odwróciłam się, aby dostrzec ten wyraz twarzy.
-Naprawdę jest mi miło Cię widzieć. Możemy nadrobić za wczoraj, prawda?-Chłopak wydawał się..zaskoczony? Naprawdę?
-O czym ty mówisz? Jakie wczoraj?-On udawał, czy naprawdę zapomniał?
-Liam. Wczoraj się ze mną umówiłeś. Miałeś być o 14.-Przypomniałam mu. Chłopaka olśniło. Czyli naprawdę zapomniał.
-[T.I], ja naprawdę Cię przepraszam. Nie mogłem wczoraj.-Uśmiechnął się delikatnie.
-Tak? To co takie robiłeś, że nie mogłeś, co?-Zapytałam już trochę wściekła. Chłopak zmieszał się, było to widać.
-U znajomych. Musiałem tam iść. Odmówiłbym po raz trzeci.
-Dobrze, ale istnieje coś takiego jak telefon komórkowy, wiesz? Sam tam byłeś?-Chłopak spuścił głowę w dół.
-Z Dan...-Wyszeptał ledwo słyszalnie. Zapomniałam, że on dalej ma dziewczynę. Do tego dziewczynę, która go bardzo kocha, chyba z wzajemnością.
Nic nie mówiąc, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do szkolnych szafek. Pierwszą lekcją dziś jest matematyka, na której siedzę z Danielle. Gorzej nie mogło być.
Usłyszałam donośny dzwonek, który informował iż lekcje się zaczynają. Mimowolnie spojrzałam w stronę Liam'a i Danielle. Dziewczyna pozowała z chłopakiem do zdjęcia. Całowała go w policzek. W moim sercu, zrobiło się pusto. Ja go kochałam... A on? Wiem, że to nie niemożliwe, abyśmy byli razem, jednak mógłby mi oszczędzić tego widoku, naprawdę.
Próbując nie myśleć o zaistniałej sytuacji, ruszyłam do klasy. Usiadłam jak zawsze, w ostatniej ławce przy oknie.
-Cześć.-Przywitała się ze mną, Dan. Odpowiedziałam tak samo.
-Jak Ci minął weekend?-Zapytała. Nie wiem czy to z uprzejmości, czy ją to naprawdę interesowało.
-Muszę Ci powiedzieć, że lepszego sobie wymarzyć nie mogłam.-Powiedziałam z udawanym uśmiechem.
-No to się cieszę.-Odpowiedziała, siadając na drewnianym krześle.-Mój weekend też był fajny. Wreszcie gdzieś mogłam wyjść z Liam'em.-Uśmiechnęłam się do niej. Moje ciało, momentalnie podniosło temperaturę. Byłam zazdrosna? Tak, nie mam się czego wstydzić.
-Liam to na pewno cudowny człowiek. Nie skrzywdź go. Jeśli będzie chciał odejść, pozwól mu na to. Zasługuje na najlepsze życie, pod słońcem.-Mówiłam, zapisując temat w odpowiednim zeszycie. Dziewczyna patrzyła na mnie zdziwiona.
-Dobrze, ale o czym ty mówisz? Ja i Liam się kochany. Coś w tym dziwnego?-Zapytała, przyglądając się mi uważnie.
-Danielle, ja tylko mówię, to co widzę. Pozwól mu wybrać.-Mówiłabym dalej, jednak nauczycielka nas upomniała.-Tylko o to Cię proszę.-Powiedziałam i zaczęłam słuchać nudnych równań.

-[T.I]! Możemy porozmawiać? Nie zajmę Ci dużo czasu...-Obok mnie, znalazła się Dan. Pokiwałam twierdząco głową.
-Możemy teraz dokończyć naszą rozmowę na matematyce. Uważasz, że Li mnie nie kocha?-Zapytała prosto z mostu. Tak bardzo chciałam, aby to była prawda.
-Skądże. Liam zapewne kocha Cię całym swoim wspaniałym sercem. Pozdrów go ode mnie. Pa.-Odwróciłam się, aby udać się do mojego domu

Heej! ♥ Jak tam u waas? Podałam :] Pisałam go trochę wczoraj, jednak nie byłam w stanie skończyć ;c Ale mamy dziś <3 Jak się podoba?
Co do imagina z Niall'em, to mam złe wieści. Nie mam pojęcia, dlaczego zaczęłam taką durną historię. To było najgłupsze co mogłam wymyślić. Więc...nie dokończę go, ponieważ nie mam pomysłu :/
Kocham x
Daga ♥
Ps. Jak podoba się nowy wygląd bloga ? ;D

piątek, 14 czerwca 2013

Wracam!

Witajcie moje kochane żuczki ;D Było mi bez was smutno, wiecie? ;c Ale powracam! ;D Zajmę się tym blogiem, jak najlepiej umiem, obiecuję. Kocham was mocno i mam nadzieję, że jeszcze jesteście, prawda? Nie odeszliście, tak jak ja?
Dziś może się nic nie pojawić, jednak w weekend...prawdopodobnie 3 część Liam'a :)
Kocham x
Daga.
Ps. Darcy wróci niebawem! Na razie ma wolne!

niedziela, 2 czerwca 2013

Informacja

Hej kochaani :* Jak wam minął weekend? Miejmy nadzieje że dobrze, ponieważ ma dla was złą wiadomość. A może niektórzy się z niej ucieszą? Może..
Soł... Nie ma za bardzo czasu tu wchodzić i pisać imaginy. A także nie mam ochoty ogólnie. Pisanie powinno mi sprawiać przyjemność, tak? A jak sobie pomyślę, że mam coś tu dodać lub napisać, zaraz ta przyjemność znika. Chyba nie powinno się tak dziać, nie sądzicie?
Więc co się będę tu rozpisywać...
Po prostu:
                                                        ZAWIESZAM BLOGA 
Kocham x
Daga.

niedziela, 19 maja 2013

Niespodzianka xx


Moje życie zaczęło tracić sens, a umysł co raz częściej zaczął podsuwać pomysły jak ze sobą skończyć. Kolejna zwykła, szara nastolatka potrzebująca pomocy i szukająca oparcia w najbliższych osobach, lecz nawet tutaj nie dostaje swojego ukojenia. Byłam sama, nie mogąc liczyć na nikogo. Problemy w szkole i z rodziną zaczęły mnie przerastać
                Sytuacja w domu – awanturujący się ojciec, nadużywający alkoholu i matka, której najczęściej nie ma, sama uciekając przed swoim mężem. A w szkole? Z braku odpowiednich warunków w domu oceny nie są najlepsze, co równa się zostaniu drugi raz w tej samej klasie, a brak jakichkolwiek znajomych zamyka pasmo nieszczęść.
                Na początku ukojenie dawało mi nacinanie swojej bladej skóry, w zaciszu łazienki, gdzie tylko tam nie mógł mnie dorwać pijany ojciec. Żyletka z czasem stała się swoistą przyjaciółką. Polubiłam moment, w którym czerwień krwi spływała wolnym strumieniem po moim nadgarstku, lądując na białych kafelkach. Czułam wtedy jakiś dziwny spokój. Nie raz miałam ochotę mocniej przycisnąć ostrze żyletki , aby zakończyć swoje marne życie, ale zawsze tchórzyłam. Okazywałam się zwykłym pieprzonym tchórzem.
- Otwórz te drzwi, mała suko! – wydarł się ojciec, tak że podskoczyłam na swoim miejscu, w rogu łazienki. Po raz kolejny był pijany, po raz kolejny chciał wyładować na mnie swoją złość, ale dzisiaj było gorzej niż zawsze. Wdarł się do domu ledwo utrzymując się na nogach i od razu powędrował w moją stronę i uderzył prosto w twarz, tak że wylądowałam na podłodze. Zdążyłam się pozbierać i szybko chowając się w łazience, przed jego kolejnym ciosem. Może się awanturował, ale nigdy mnie jeszcze nie uderzył. Po moim obolałym w tym momencie policzku płynął strumień słonych łez. Tego już naprawdę było za wiele, nie mam już siły. „Musisz ze sobą skończyć” – podpowiadała moja podświadomość. Tak, właśnie dzisiaj zakończę to wszystko. Odejdę.
                Pierwszą myślą było to, aby podciąć sobie nadgarstki. Jednakże to była zbyt powolna śmierć. Nagle umysł podsunął obrazy mostu, pod którym w dużej odległości znajduje się rwący nurt rzeki. To jest to. Szybko podniosłam się na nogi, cicho podchodząc do drzwi. Ojciec chyba odszedł, ale wiedziałam, że nie odpuścił. Uchyliłam drzwi, spoglądając przez małą szczelinę, z lekkim strachem oraz z dziwnym oczekiwaniem. Nie widziałam go nigdzie, więc szybko pokonałam drogę do drzwi wyjściowych.
- Wracaj tu! – usłyszałam ten głos, który zawsze będzie mnie przerażał. Głos mojego ojca, cóż za paradoks. Wybiegłam, aby nie zdążył mnie złapać. Moment później musiałam się zatrzymać, dostałam zadyszki. Zwolniłam, przy okazji nasuwając kaptur na głowę, kiedy zaczęły z nieba spadać duże krople deszczu. Dopiero teraz zauważyłam, że całe niebo było usnute prawie, że czarnymi chmurami.
                Szłam, kierując się w stronę mostu, który miał to wszystko zakończyć. Deszcz przybrał na sile, kiedy dotarłam już do upragnionego celu. Złapałam się dłońmi szarej poręczy, oddychając głęboko i lekko się uśmiechając. Przeszłam na drugą stronę poręczy, zacieśniając swój uchwyt na poręczy i wychylając się. W dole ujrzałam rwący nurt rzeki, szybko płynąca woda obijała się o kamienie rozpryskując się. W tym momencie czułam się szczęśliwa. Szczęśliwa od bardzo długiego czasu. To uczucie, gdy zaraz moje nędzne życie miało się skończyć.
- Ej! Nie ruszaj się! – usłyszałam nie znany głos, nie wątpliwie skierowany do mnie. Obejrzałam się, lecz deszcz utrudnił mi widoczność. Nie widziałam osoby, która to wypowiedziała, ale na pewno był to dosyć młody mężczyzna.
- Kto tu jest? – powiedziałam, ale nadal się nie ruszając się ze swojego miejsca. W tym momencie dostrzegłam zbliżającą się do mnie postać chłopaka. Był wysoki, a jego mokre włosy przyklejały się do czoła. Ciągle do mnie podchodził, zatrzymał się przy mnie mając możliwość spojrzeć mi w oczy.
- Czemu chcesz to zrobić? – szepnął, a jego przenikliwe zielone oczy taksowały moją twarz z lekkim przerażeniem, ale i troską. Odwróciłam wzrok, nie mogąc dłużej utrzymywać z nim tego kontaktu. Nie po to tu przyszłam, aby wdawać się w niepotrzebne rozmowy.
- Nic nie zrozumiesz, nikt mnie nie zrozumie.
-Może jesteś w błędzie. Zejdź stamtąd. – odezwał się wyciągając w moim kierunku dużą dłoń.
- Nie! – niemal to wykrzyczałam. – Chcę skończyć te swoje marne życie i tak nikt nie będzie po mnie płakał. Dla nikogo się nie liczę. – dodałam ciszej, a po moim policzku znowu zaczęły płynąć łzy.
- Zawsze możesz spróbować je zmienić. Możesz zacząć wszystko od nowa, [T.I].
- Skąd znasz moje imię? – spojrzałam na niego, tym razem uważnie przyglądając się jego twarzy. Zielone oczy, brązowe włosy, dość specyficzne rysy twarzy i nagle coś zaczęło mi to przypominać.
- Nie poznajesz mnie? Myślałam, że tylko udajesz, iż nie zwracasz uwagi na wszystkich wokół. – posłałam mu pytające spojrzenie. – Jestem Harry, chodzimy razem do klasy. – tak teraz sobie go przypominam. Ale cholera jasna, nie jestem tutaj, żeby z nim dyskutować!
- Możesz już odejść? Chcę skończyć to co zaczęłam. – warknęłam.
- Chyba nie myślisz, że teraz pozwolę ci się zabić. Nie po to byłem twoim cichym wielbicielem od dobrych dwóch lat, aby teraz cię zostawić. Doskonale znam twoją sytuację. Pomogę ci, obiecuję. – odezwał się głosem przepełnionym prawdą. Tak bardzo chciałam mu wierzyć.
- Nie pomożesz mi. – szepnęłam. – Nie chcę już żyć, a ty to wszystko mówisz, żebym tylko pokonała tą jebaną poręcz!
- Jakby tak było myślisz, że znalazłbym cię tutaj? Naprawdę? Widziałem cię wybiegającą z domu, poszedłem za tobą. Obserwowałem cię i wiedziałem, że jeśli cię nie zatrzymam, skoczysz. Tego bym nie wytrzymał. – spuścił głowę.
- Nie wierzę w to, rozumiesz? Jestem dla wszystkich niewidzialna. Mam dość. – powiedziałam, po czym ostatni raz omiotłam wzrokiem twarzy naprawdę przystojnego chłopaka i puściłam swój uchwyt. Jednakże okazało się, że nawet nie dane mi było ze sobą skończyć. Harry, jeśli dobrze zapamiętałam, złapał moją dłoń nie pozwalając mi spaść i udać się do lepszego świata. Podciągnął mnie i przeniósł na bezpieczną stronę poręczy, stawiając na nogach. Rozpłakałam się bezwładnie, nie mając na to żadnego wpływu. Chłopak szybko zamknął mnie swoich ramionach, a jego oddech był przyspieszony.
- Czemu nie pozwoliłeś mi tego wszystkiego skończyć?! Czemu?! – mówiłam z wyrzutem, uderzając go raz po raz w pierś.
- Bo się zakochałem. – odpowiedział szeptem.

                Moja próba samobójcza połączyła dwa zagubione serca. Chociaż nie wierzyłam w słowa Harry’ego na moście,  który wyznał mi swoje uczucia, teraz jestem tego pewna. Wiem, że gdyby nie on, nie byłoby by mnie teraz na świecie i nie cieszyłam się tym, że czuję się kochana, potrzebna i wyjątkowa. Zawdzięczam mu swoje życie, chociaż tak bardzo chciałam je wtedy stracić. On – ten uroczy chłopak o brązowych lokach, dołeczkach w policzkach i cudnych zielonych oczach – odmienił mnie i moje życie. Dzięki niemu żyję teraz w szczęśliwej rodzinie, chociaż niepełnej. Mieszkam z mamą, wynajęliśmy mieszkanie. Odizolowaliśmy się od ojca, a Harry jest  teraz moją teraźniejszością i przyszłością i niech tak zostanie.

Haha! Kocham Cię po prostu, Darcy <3 Widzicie co ona zrobiła powyżej? To ona to napisała, chociaż nie ma czasu. Dla was znalazła...
Kocham x
Daga.