niedziela, 19 maja 2013

Niespodzianka xx


Moje życie zaczęło tracić sens, a umysł co raz częściej zaczął podsuwać pomysły jak ze sobą skończyć. Kolejna zwykła, szara nastolatka potrzebująca pomocy i szukająca oparcia w najbliższych osobach, lecz nawet tutaj nie dostaje swojego ukojenia. Byłam sama, nie mogąc liczyć na nikogo. Problemy w szkole i z rodziną zaczęły mnie przerastać
                Sytuacja w domu – awanturujący się ojciec, nadużywający alkoholu i matka, której najczęściej nie ma, sama uciekając przed swoim mężem. A w szkole? Z braku odpowiednich warunków w domu oceny nie są najlepsze, co równa się zostaniu drugi raz w tej samej klasie, a brak jakichkolwiek znajomych zamyka pasmo nieszczęść.
                Na początku ukojenie dawało mi nacinanie swojej bladej skóry, w zaciszu łazienki, gdzie tylko tam nie mógł mnie dorwać pijany ojciec. Żyletka z czasem stała się swoistą przyjaciółką. Polubiłam moment, w którym czerwień krwi spływała wolnym strumieniem po moim nadgarstku, lądując na białych kafelkach. Czułam wtedy jakiś dziwny spokój. Nie raz miałam ochotę mocniej przycisnąć ostrze żyletki , aby zakończyć swoje marne życie, ale zawsze tchórzyłam. Okazywałam się zwykłym pieprzonym tchórzem.
- Otwórz te drzwi, mała suko! – wydarł się ojciec, tak że podskoczyłam na swoim miejscu, w rogu łazienki. Po raz kolejny był pijany, po raz kolejny chciał wyładować na mnie swoją złość, ale dzisiaj było gorzej niż zawsze. Wdarł się do domu ledwo utrzymując się na nogach i od razu powędrował w moją stronę i uderzył prosto w twarz, tak że wylądowałam na podłodze. Zdążyłam się pozbierać i szybko chowając się w łazience, przed jego kolejnym ciosem. Może się awanturował, ale nigdy mnie jeszcze nie uderzył. Po moim obolałym w tym momencie policzku płynął strumień słonych łez. Tego już naprawdę było za wiele, nie mam już siły. „Musisz ze sobą skończyć” – podpowiadała moja podświadomość. Tak, właśnie dzisiaj zakończę to wszystko. Odejdę.
                Pierwszą myślą było to, aby podciąć sobie nadgarstki. Jednakże to była zbyt powolna śmierć. Nagle umysł podsunął obrazy mostu, pod którym w dużej odległości znajduje się rwący nurt rzeki. To jest to. Szybko podniosłam się na nogi, cicho podchodząc do drzwi. Ojciec chyba odszedł, ale wiedziałam, że nie odpuścił. Uchyliłam drzwi, spoglądając przez małą szczelinę, z lekkim strachem oraz z dziwnym oczekiwaniem. Nie widziałam go nigdzie, więc szybko pokonałam drogę do drzwi wyjściowych.
- Wracaj tu! – usłyszałam ten głos, który zawsze będzie mnie przerażał. Głos mojego ojca, cóż za paradoks. Wybiegłam, aby nie zdążył mnie złapać. Moment później musiałam się zatrzymać, dostałam zadyszki. Zwolniłam, przy okazji nasuwając kaptur na głowę, kiedy zaczęły z nieba spadać duże krople deszczu. Dopiero teraz zauważyłam, że całe niebo było usnute prawie, że czarnymi chmurami.
                Szłam, kierując się w stronę mostu, który miał to wszystko zakończyć. Deszcz przybrał na sile, kiedy dotarłam już do upragnionego celu. Złapałam się dłońmi szarej poręczy, oddychając głęboko i lekko się uśmiechając. Przeszłam na drugą stronę poręczy, zacieśniając swój uchwyt na poręczy i wychylając się. W dole ujrzałam rwący nurt rzeki, szybko płynąca woda obijała się o kamienie rozpryskując się. W tym momencie czułam się szczęśliwa. Szczęśliwa od bardzo długiego czasu. To uczucie, gdy zaraz moje nędzne życie miało się skończyć.
- Ej! Nie ruszaj się! – usłyszałam nie znany głos, nie wątpliwie skierowany do mnie. Obejrzałam się, lecz deszcz utrudnił mi widoczność. Nie widziałam osoby, która to wypowiedziała, ale na pewno był to dosyć młody mężczyzna.
- Kto tu jest? – powiedziałam, ale nadal się nie ruszając się ze swojego miejsca. W tym momencie dostrzegłam zbliżającą się do mnie postać chłopaka. Był wysoki, a jego mokre włosy przyklejały się do czoła. Ciągle do mnie podchodził, zatrzymał się przy mnie mając możliwość spojrzeć mi w oczy.
- Czemu chcesz to zrobić? – szepnął, a jego przenikliwe zielone oczy taksowały moją twarz z lekkim przerażeniem, ale i troską. Odwróciłam wzrok, nie mogąc dłużej utrzymywać z nim tego kontaktu. Nie po to tu przyszłam, aby wdawać się w niepotrzebne rozmowy.
- Nic nie zrozumiesz, nikt mnie nie zrozumie.
-Może jesteś w błędzie. Zejdź stamtąd. – odezwał się wyciągając w moim kierunku dużą dłoń.
- Nie! – niemal to wykrzyczałam. – Chcę skończyć te swoje marne życie i tak nikt nie będzie po mnie płakał. Dla nikogo się nie liczę. – dodałam ciszej, a po moim policzku znowu zaczęły płynąć łzy.
- Zawsze możesz spróbować je zmienić. Możesz zacząć wszystko od nowa, [T.I].
- Skąd znasz moje imię? – spojrzałam na niego, tym razem uważnie przyglądając się jego twarzy. Zielone oczy, brązowe włosy, dość specyficzne rysy twarzy i nagle coś zaczęło mi to przypominać.
- Nie poznajesz mnie? Myślałam, że tylko udajesz, iż nie zwracasz uwagi na wszystkich wokół. – posłałam mu pytające spojrzenie. – Jestem Harry, chodzimy razem do klasy. – tak teraz sobie go przypominam. Ale cholera jasna, nie jestem tutaj, żeby z nim dyskutować!
- Możesz już odejść? Chcę skończyć to co zaczęłam. – warknęłam.
- Chyba nie myślisz, że teraz pozwolę ci się zabić. Nie po to byłem twoim cichym wielbicielem od dobrych dwóch lat, aby teraz cię zostawić. Doskonale znam twoją sytuację. Pomogę ci, obiecuję. – odezwał się głosem przepełnionym prawdą. Tak bardzo chciałam mu wierzyć.
- Nie pomożesz mi. – szepnęłam. – Nie chcę już żyć, a ty to wszystko mówisz, żebym tylko pokonała tą jebaną poręcz!
- Jakby tak było myślisz, że znalazłbym cię tutaj? Naprawdę? Widziałem cię wybiegającą z domu, poszedłem za tobą. Obserwowałem cię i wiedziałem, że jeśli cię nie zatrzymam, skoczysz. Tego bym nie wytrzymał. – spuścił głowę.
- Nie wierzę w to, rozumiesz? Jestem dla wszystkich niewidzialna. Mam dość. – powiedziałam, po czym ostatni raz omiotłam wzrokiem twarzy naprawdę przystojnego chłopaka i puściłam swój uchwyt. Jednakże okazało się, że nawet nie dane mi było ze sobą skończyć. Harry, jeśli dobrze zapamiętałam, złapał moją dłoń nie pozwalając mi spaść i udać się do lepszego świata. Podciągnął mnie i przeniósł na bezpieczną stronę poręczy, stawiając na nogach. Rozpłakałam się bezwładnie, nie mając na to żadnego wpływu. Chłopak szybko zamknął mnie swoich ramionach, a jego oddech był przyspieszony.
- Czemu nie pozwoliłeś mi tego wszystkiego skończyć?! Czemu?! – mówiłam z wyrzutem, uderzając go raz po raz w pierś.
- Bo się zakochałem. – odpowiedział szeptem.

                Moja próba samobójcza połączyła dwa zagubione serca. Chociaż nie wierzyłam w słowa Harry’ego na moście,  który wyznał mi swoje uczucia, teraz jestem tego pewna. Wiem, że gdyby nie on, nie byłoby by mnie teraz na świecie i nie cieszyłam się tym, że czuję się kochana, potrzebna i wyjątkowa. Zawdzięczam mu swoje życie, chociaż tak bardzo chciałam je wtedy stracić. On – ten uroczy chłopak o brązowych lokach, dołeczkach w policzkach i cudnych zielonych oczach – odmienił mnie i moje życie. Dzięki niemu żyję teraz w szczęśliwej rodzinie, chociaż niepełnej. Mieszkam z mamą, wynajęliśmy mieszkanie. Odizolowaliśmy się od ojca, a Harry jest  teraz moją teraźniejszością i przyszłością i niech tak zostanie.

Haha! Kocham Cię po prostu, Darcy <3 Widzicie co ona zrobiła powyżej? To ona to napisała, chociaż nie ma czasu. Dla was znalazła...
Kocham x
Daga.

#7 Liam cz.2

Część 1

Rozmawialiśmy pite 2 godziny, lecz musiałam już wracać. Pożegnałam się z matką Liam'a, lecz z nim samym nie, ponieważ uparł się, że mnie odprowadzi. Tłumaczył się, że jest ciemno i nie będę sama chodzi po mieście, ponieważ jest pełno zboczeńców i pijaków. Był taki słodki, troskliwy... Dla mnie idealny przykład na męża.
-Ile masz lat, tak w ogóle?-Zapytał, przerywając dosyć niemiłą ciszę.
-17, a ty 19.-Powiedziałam, patrząc przed siebie. Chłopak westchnął delikatnie.
-Skąd ty to wszystko wiesz? Przecież tylko chwilę się znamy.-Zapytał, przystając. Uczyniłam to samo, patrząc na jego twarz.
-Liam... Wiem więcej, niż myślisz. Nadprzyrodzona umiejętność.-Uśmiechnęłam się słodko. Chłopaka ewidentnie zatkało.
-Nadprzyrodzona umiejętność? Więc wszystko wiesz o mojej osobie?-Dopytywał a jaki pokiwałam głową.
-Okey, więc sprawdźmy. Czego się najbardziej boję?-Uśmiechnęłam się na to pytanie, ponieważ wydawało mi się to słodkie.
-Boisz się łyżek, ale dla kochanej osoby, zjadłyśmy zupę wspomnianym przedmiotem.-Wytłumaczyłam, a Liam patrzył na mnie spod byka.
-Co najbardziej lubię? Znaczy...kogo?-Poprawił się.
-Jeśli chodzi o postać, to Batman i Toy Story. A o kogoś rzeczywiście realnego, to chyba twoja dziewczyna, prawda?-Chłopak z niedowierzaniem pokiwał głową, że się zgadza.-Ma na imię Danielle, jak dobrze pamiętam.
-Tak, tak się nazywa. Skąd ty to wiesz? Jesteś...niesamowita.-Dokończył, a na moje blade policzki, wskoczyły dwie różowe plamki, których nienawidziłam.
-Słodka też jesteś, przy okazji..
-Liam, przestań!-Zarządziłam, zakrywając twarz dłońmi. Byłam czerwona, jak jakiś pomidor.
-Ale taka prawda. Jesteś słodka jak cukiereczek.-Powiedziała i wybuch śmiechem jak napotkał mu morderczy wzrok.-Przepraszam.-Wymruczał.

-Liam, chciałabym więcej z tobą pogadać, ale już jesteśmy.-Wskazałam na delikatnie żółty dom.
-Jak mus, to mus.-Spojrzał na swoje trampki.-Zobaczymy się jeszcze kiedyś?-Zapytał z nadzieją. Czy on chce mnie bliżej poznać?
-Jeśli tylko chcesz, to nie ma problemu.-Uśmiechnęłam się słodko, aby dać mu małą motywację, że może wszystko czego pragnie. Jeśli chcę, może mieć nawet mnie. Byłabym najszczęśliwszą osobą na tej kuli ziemskiej. Mogłabym oglądać jego oczy codziennie, ten uśmiech witałby mnie co rano w szkole. Marzenia, marzenia i jeszcze raz marzenia.
-Głupie pytanie. Oczywiście że chcę.-Uśmiechnął się w ten sposób, który tylko on potrafi.
-A Danielle nie będzie miała nic przeciwko? No że się spotykamy?-Zaczęłam się martwić. Danielle, znam dłużej. Czasem z nią pogadam, jednak rzadko. Nie chciałabym, aby przez mnie, ich związek się rozpadł. Obwiniałabym tylko siebie. Do końca życia.
-Danielle...-Zamyślił się.-Nie, nie będzie mieć ni przeciwko. Obiecuję.-Uśmiechnął się przyjaźnie. Niby odetchnęłam z ulgą, lecz jakoś nie uwierzyłam za bardzo mu. Musi coś kręcić, ale się pokłócili. Nie mam pojęcia.
-Coś się stało? Z Danielle?
-Nie, po prostu od 2 tygodni już ze sobą nie rozmawiamy.-Zasmucił się. Z jednej strony się cieszyłam, ponieważ miałam go dla siebie, lecz z drugiej nie, bo naprawdę byli niesamowitą parą, która nigdy nie powinna się rozstawać. Byli jak stare, dobre małżeństwo.
-Mogę wiedzieć, dlaczego nie rozmawiacie?-Chciałam mu pomóc, ponieważ zasługiwał na to. Chłopak intensywnie rozmyślał.
-Sam nie znam dokładnie powodu. Trochę zaszalałem na imprezie, ignorując Dan.-Skrzywił się, na myśli o tym wydarzeniu.-Przepraszałem, ale na nią to nie działa. Jeszcze się nie rozstaliśmy, ale jesteśmy tego blisko. Za blisko.-Jego oczy się zaszkliły. Natychmiast go przytuliłam co odwzajemnił.
-Nie mam pojęcia, jak Ci pomóc, Li..-Powiedziałam ściszonym głosem.
-Nie zawracaj sobie tym głowy.-Uśmiechnął się.
-Dobra, ja muszę już iść do domu.-Przytuliłam chłopaka i weszłam na posesję.
-Jutro będę po Ciebie o 14! Przygotuj się.-Powiadomił mnie i poszedł do siebie. Zaprosił mnie na randkę... Ten dzień będzie wspominany do końca moich dni...

Eh...jest imagin, chociaż że późno. Jednak to nie moja wina. Praktycznie nikt tu nie wchodzi i nie komentuje, więc dla kogo ja to piszę? Dla siebie? Z jednej strony, tak, ale byłoby miło, jakby ktoś dodał swoją opinię, tak?
Kocham x
Daga.

poniedziałek, 13 maja 2013

Informacja

Kochani, chcę wam przekazać wiadomość :) Głupia ja(Daga) założyłam 3 bloga z opowiadaniem :/
Zapraszam : Miłością nie zastąpisz przyjaźni !
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Kocham x
Daga.

#6 Niall cz.2

Część 1

Perspektywa Niall'a
-No, no Demi. Ależ jej powiedziałaś.-Powiedziałem, widząc jej osobę, robiącą coś przed komputerem.
-To, na co zasłużyła. Jest przeciętna. Znam lepsze.-Odpowiedziała mi. Zdziwiłem się, lekko.
-Doprawdy? Dlaczego nie przyszły?
-Bo wiedziały, że nie mają szans. A ta mała, myśli że ma. Cała filozofia.-Odwróciła się w moją stronę, uśmiechając się delikatnie.
-Nie, nie.-Zaprzeczyłem.-Ona ma talent. Słyszałaś kiedyś taką barwę, Demi?
-Oczywiście, że nie. Lecz, to nie znaczy, że ona zrobi wielką karierę.-Wytłumaczyła. Powoli się gubiłem.
-Czyli ma niezwykłą barwę głosu, poczucie rytmu, ale nie zrobi kariery?-Zapytałem, ponieważ to robiło się trochę chore.
-Tak, Niall. Nie sądzisz tak? Przecież nie każdy chcę ją poznawać.
-Nikt nie musi! Ma talent, jak cholera i tego nie zmienisz, Demi!-Powiedziałem, podnosząc głos. Wyszedłem z pokoju, kierując się do małego baru. Stała tam [T.I], z jakimś chłopakiem. Rozmawiali zawzięcie. Co chwilę się śmiali lub coś podobnego. Niepewnym krokiem, podszedłem do nich.
-Hej.-Powiedziała dziewczyna, obracając się w moją stronę. Uśmiechnąłem się do niej, co odwzajemniła.
-Cześć. Jak się trzymacie?-Spojrzałem na chłopaka. Miał niebiesko-szare oczy, brązowe włosy i był...nazwę to po imieniu. Przystojny. [T.I], ma chłopaka?
-Nie jest najgorzej. Przynajmniej się nie nudzę. Dylan był taki miły i przyszedł ze mną.-Powiadomiła mnie. Czyli tak; Ma na imię Dylan i jest...przyjacielem? Chłopakiem?
-Wy jesteście parą?-Zapytałem, obawiając się odpowiedzi. Obydwoje spojrzeli na siebie i wybuchli śmiechem.
-Można tak to nazwać.-Powiedział Dylan. Pokiwałem twierdząco głową. Co mieli na myśl, gdy się śmiali? A może jednak są przyjaciółmi? Nie obraziłbym się, ani trochę!
-Okey... To do zobaczenia jutro na próbach.-Powiedziałem i odszedłem, kierując się w stronę garderoby...

Perspektywa [T.I]
-Dylan, idioto! Czemu mu skłamałeś?-Zapytałam, gdy blondyn odszedł na bezpieczną odległość. Chłopak popatrzył się na mnie ze słodką minką.
-Podobasz się mu. Chyba z wzajemnością, nie?-Poruszał dziwnie brwiami. Uderzyłam go w ramię, na co Dylan się zaśmiał.-Więc miałem rację...

Następnego dnia
-[T.i]! Spóźniłaś się 20 minut...to jest niedopuszczalne!-Usłyszałam, gdy weszłam do klasy.
-Niech pani da sobie spokój. Ona robi teraz wielką karierę!-Ktoś powiedział z końca pomieszczenia. Ktoś wszedł do sali.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. Zaspałem.-Przyznał Dylan, broniąc się, aby nie dostał następnej uwagi do dziennika.
-Widzę, że się dobraliście.-Zauważyła nauczycielka. Zaśmiałam się.
-Przepraszam bardzo! Ja przyszłam tylko aby powiadomić panią, że już nie będziemy się spotykać ani stawać sobie na drodze.-Wytłumaczyłam. Wyciągnęłam z torby wypowiedzenie ze szkoły i odłożyłam na biurko. Starsza kobieta, zdziwiła się nieco.
-Naprawdę? Chyba nie będziemy za sobą tęsknić...-Usiadła na fotelu, zakładając nogę, na nogę.-Dylan, możesz usiąść.-Powiedziała.
-Ee... Chyba to niemożliwe.-Położył coś na biurku. To coś, to wypowiedzenie. Spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
-Obydwoje!? Dyla zabieraj ten papierek i siadaj!-Rozkazała, jednak chłopak powiedział mi na ucho;czekam na korytarzu, i wyszedł. Kobieta była już na granicy wytrzymałości.
-Wszyscy idźcie... Gdzie teraz będziesz się uczyć?
-Wyjeżdżam do Londynu. Tam pójdę na studia.-Powiadomiłam.-Więc...do widzenia!-Krzyknęłam i wyszłam z sali.
-No, to już załatwione. Ale, co ty zrobiłeś?-Zapytałam, stojąc przed, Dylan'em.
-To samo, co ty. Wyjeżdżam z tobą.-Uśmiechnął się i ruszył do wyjścia...

Heej! Mamy 2 część, która trochę nie wypaliła..:/ Trudno.
Chyba już tak będzie wychodzić... Wczoraj dodałam Liam'a, a komentarzy brak :c Cóż...zero krytyki, zero pochwały... Trudno, nie podoba się. Nie będę się jakoś tym przejmować, tylko pisać dalej DLA SAMEJ SIEBIE! 
Przykro mi, jak nie doceniacie mojej w tej chwili, pracy.
Kocham x
Daga.

niedziela, 12 maja 2013

5#Liam cz.1

Powracam z Liaśkiem ;D Miłego czytania :)

Jeszcze do takiego stopnia, nie byłam zła. Byłam zła, na samą siebie. Zakochałam się w najmniej odpowiedniej osobie. Jestem aż tak głupia?
Siedziałam na mokrym od deszczu, murku obok jego domu. Miałam nadzieję, że chodź na chwilę z niego wyjdzie, jeśli w ogóle się w nim znajduje. Chciałabym, zobaczyć go tylko chwilę. Te brązowe, jak czekolada oczy, tego samego odcieniu włosy, które swoją drogą, stają się coraz dłuższe. A najbardziej, chcę zobaczyć ten jego sympatyczny uśmiech. Nie znam żadnego człowiek, który uśmiechałby się tak pięknie, jak Liam. Uwielbiałam jego roześmiane oczy, szczere oczy... Zapewne, nie jedna dziewczyna ze szkoły, podkochuje się w nim. Byłam jedną z nich? Mam nadzieję, że nie. Ona dziewczynę. Piękną, utalentowaną tancerkę. Można pozazdrościć, jakiej kobiety.
-[T.I]? Co ty tu robisz, kochana?-Usłyszałam obok siebie czyiś głos. Momentalnie wstałam z zimnej powierzchni.
-Dzień dobry. Byłam na spacerze, i tak sobie przystanęłam.-Skłamałam, uśmiechając się lekko. Kobieta przymrużyła swe brązowe oczy, w sposób dość nietypowy.
-No dobrze.-Pokiwała głową.-Może wpadniesz do nas, na herbatę?-Zapytała, a ja momentalnie odmówiłam.
-Nie, nie! Przepraszam, ale muszę już wracać. Rodzice będą się martwić.-Ponownie skłamałam. Wiem, że nie powinnam, lecz musiałam dla swojego dobra, a także Liam'a.
-Nie przesadzaj! Tylko na godzinkę.-Zachęcała mnie.
-Naprawdę nie mogę, chociaż bardzo chcę.-Opowiedziałam mamie, Liam'a i chciałam już iść, jednak dobiegł do mnie, inny, także znajomy głos.
-Mamo! Wracaj już, pada deszcz!-Zobaczyłam jego postać. Moje oczy od razu się powiększyły. Moje małe marzenie, zostało spełnione.
-Już, już Liam. To wpadniesz?-Zapytała kobieta, lecz ja jej nie odpowiedziałam, tylko ruszyłam w stronę domu. Zmieszana kobieta, podążała za mną.
-[T.I]? Dobrze pamiętam?-Zapytał, a mnie oblała gorąca fala. Wie, jak mam na imię. Miłe uczucie.
-Tak, tak.-Przytaknęłam.-A ty, to Liam, prawda?-Dobrze wiedziałam jak ma na imię, jednak tak wypadało powiedzieć, żeby nie wyszło, że przesiaduje tu całymi dniami i nocami.
-Zgadza się.-Uśmiechnął się w ten sposób, w który tylko on potrafi. Zakochałam się w nim, jestem tego pewna.
-Dobrze dzieci, usiądźcie w salonie, a ja przygotuje cieplutką herbatkę i jakieś ciasto.-Powiadomiła nas, przemiła kobieta.
-Niech pani, nie robi sobie problemu. Poradzimy sobie jakoś, bez tego zapewne pysznego, ciasta.-Uśmiechnęłam się do niej, jednak ona podążyła do kuchni.
-Nie przekonasz jej. Chodź, pokaże Ci mój pokój.-Zaczął wchodzić po schodach, a ja stałam jak słup, wpatrujący się w jego osobę.-Ej, wszystko w porządku? Idziesz?-Usłyszawszy jego głos, tak jakby się obudziłam i przytaknęłam głową.
-Fioletowy... Twój ulubiony kolor. Znaczy...tak myślę.-Zaczęłam się mieszać w swoich zeznaniach, wchodząc do pokoju.
-Dobrze myślisz. Fiolet, to piękny kolor. Przypomina mi...-Przerwałam mu.
-Łąkę, pełną fiołków.-Chłopak popatrzył ma mnie zdziwiony.
-Tak, łąkę pełną fiołków. Skąd wiedziałaś?-Zapytał zdziwionym głosem, a ja zaczęłam bawić się swoimi palcami, w myślach karcąc się za takie posunięcie.
-Mi się tak kojarzy. Więc pomyślałam, że tobie także. Jak widać, nie pomyliłam się.-Uśmiechnęłam się do niego, promiennie i szczerze.


Hey! Co tam u was, kochani?
Wiem, że to 2 imagin, który piszę w paru częściach, ale ja muszę się tu rozpisać. Podoba mi się ten wyżej imagin, więc chcę was wprowadzić w taki mały trans :D Mam nadzieję, że mi się uda :P
Komentarze, mile widziane! 
Kocham x
Daga.

środa, 8 maja 2013

Informacja

Eh... więc zaczynamy kazanie kościelne ;D

  1. Ja(Daga) a także Darcy, bardzo chcemy was przeprosić, że tyle nie dodawałyśmy nic. Ale tak, jak miałam komunie mojego siostrzeńca, Darcy nie wyrabia ze szkołą...:/ Więc, BARDZO PRZEPRASZAMY! x
  2. Do Magdy Ścibisz. Darcy nie da rady wykonać twojego zamówienia w tej chwili. Będzie mogła dopiero w czerwcu :) Przepraszamy x
  3. Mam w zapasie imagin z Liaśkiem ;D Jakiś dedyk ? x
  4. Macie pomysły na jakiś imagin? A może doradzicie nam, z kim ma być? Jestem otwarta na wszystkie propozycję ;D
No...więc to wygląda tak, nijak :/ Ale spróbuje to jakoś ogarnąć :)
Do czerwca NA PEWNO sama prowadzę bloga.  w związku tym, proszę tylko do mnie się na razie zgłaszać, lub czekać, aż Darcy będzie mogła coś dodać :)
Pozdrawiam i kocham x
Daga.