Na zamówienie : Magdy Ścibisz mam nadzieję, że ci się spodoba c;
Świat
zabarwiony alkoholem, nowe znajomości nawiązywane na codziennych imprezach
zaczynały podpadać już pod monotonię, dym nikotynowy, wypełniający płuca, jest
niczym tlen, bez którego powoli nie da się żyć, szafa pękająca w szwach od
wyzywających ciuchów – to właśnie mój świat, mój styl życia, który mi
odpowiadał… do czasu.
Kolejny wieczór, kolejna
impreza, kolejna przygotowywania. Czarna sukienka, przylegająca do ciała
odkrywająca delikatną skórę na plecach, idealnie podkreślająca moje atuty oraz
czarne szpilki były moim strojem dnia. Rozpuszczone włosy, spływające na
ramiona, krwistoczerwone usta, i słodkie, komponujące się zresztą perfumy
idealnie dokańczały dzieło. Z taką myślą
przeglądałam się w lusterku, dokonując małych poprawek. Po chwili
chwyciłam za torebkę i opuściłam swoje mieszkanie. Kierowałam się do jednego z
najczęściej odwiedzanych przeze mnie klubów – „Change”.
Szłam z
uśmiechem na ustach wiedząc, że to kolejny wieczór dobrej zabawy i okazja do zawarcia
kolejnych nowych znajomości.
Wchodząc do klubu, do moich
nozdrzy dotarł, tak dobrze znany, zapach alkoholu i dymu papierosowego, a uszy
zaatakowała głośna muzyka. Moje nogi od razu powędrowały w stronę baru, przy
okazji mierząc wzrokiem tańczących ludzi i szukając swojej dzisiejszej „ofiary”
– osoby, która podda się mnie, stając się kolejną zabawką na jedną noc. Czemu to
robię? Hmm może dlatego, że polubiłam to, że mogę zabawić się kimś tak jak
kiedyś, ktoś zabawił się mną, łamiąc mi serce i zmieniając cały mój
światopogląd, przez który stałam się dziewczyną pozbawioną uczuć.
Wolnym krokiem podeszłam do
baru. Usiadłam na jednym z wysokich krzeseł, przy okazji kładąc torebkę na
miejscu obok.
- Witaj
James. – przywitałam przystojnego bruneta, o czekoladowych tęczówkach, który
właśnie pojawił się przede mną. Jest barmanem, a jednocześnie moim chyba
jedynym przyjacielem. Tylko jego darzyłam zaufaniem wiedząc, że nie zostawi
mnie samej. Jak się poznaliśmy? Ano właśnie tutaj, w tym klubie, tylko że w
dość nie przyjemnych dla mnie okolicznościach. Przyszłam tutaj wtedy, by zapomnieć
o swoim chłopaku, który mnie zranił. Zaczęłam wlewać w siebie niewiadomą liczbę
alkoholu i nie panując już nad nieokiełznanym językiem, opowiedziałam James’owi
swoją historię, którą wysłuchał. Potem zaopiekował się mną, gdy ja nie
potrafiłam nawet sama ustać na nogach.
Tak właśnie rozpoczęła się dla nasza znajomość. On, który zawsze się mną
opiekuję, niczym straszy brat, próbując przy okazji wybić z głowy moją głupią
zabawę i ja, która jak uparty osioł go nie słucha. Mimo wszystko on tu jest,
ale nie ma wpływu na to jaki teraz obrałam styl bycia.
- Cześć
[T.I]. To co zwykle? – zapytał z charakterystycznym dla siebie zaraźliwym słodkim
uśmiechem i optymizmem. Z uśmiechem pokiwałam głową, a po chwili dostałam
swojego drinka. Przytknęłam usta do słomki, by zaraz obrócić się na krześle,
aby mój wzrok mógł wyłapać dzisiejszego „szczęściarza”. Kątem oka zarejestrowałam,
że James przewraca oczami. On nie rozumie mojego zachowania. Twierdzi, że
powinnam się ustatkować i w końcu dopuścić do siebie kogoś, kto mógłby mnie
zmienić, zmienić moje myślenie i kogoś w kim mogłabym się zakochać. Zakochać,
miłość? Prychnęłam. W moim słowniku od jakiegoś czasu te stwierdzenia nie
występują.
Rozglądając się, moją uwagę przykuł
siedzący, samotnie niedaleko blondyn. Wydawał się przystojny, więc jak na polującego
drapieżnika przystało zsunęłam się z krzesła i ze swoim drinkiem powędrowałam w
jego stronę. Zbliżając się do niego zauważyłam, że pił właśnie drugiego mocnego
drinka. Jedna pusta szklanka stała już przed nim. Jego sylwetka wydawała się przygarbiona,
jakby na jego barkach spoczywał przygnębiający problem. Chciałam się wycofać, przecież
ja chcę się zabawić, a nie pocieszać, ale miałam wrażenie, że jakaś nieznana
siła ciągnie mnie ku niemu.
Niepewnie zajęłam miejsce obok
blondyna. Nawet nie zareagował. Spojrzałam na niego. Jego wzrok był skierowany
przed siebie. Wydawał się zamyślony, pijąc drinka. Postanowiłam zaryzykować.
- Co się
stało, że siedzisz tu sam? – zapytałam, przy okazji zakładając nogę na nogę.
Chłopak odwrócił się w moją stronę, patrząc prosto w moje oczy. Jego oczy, błękitny
kolor ich tęczówek w tym momencie tak bardzo
przesiąkniętych smutkiem, poraził mnie prosto w serce, które drgnęło jakby
chciało znowu kochać. Widząc ten smutek, nie zważając na nic chciałam mocno go
do siebie przytulić, mówić przy tym jakieś słowa, które by go pocieszyły.
-
Nieodwzajemniona miłość. – odpowiedział, po czym zmierzył mnie wzrokiem. – Ale co
ty możesz o tym wiedzieć? – dodał nieco złośliwie, powracając do picia swojego
napoju i odwracając ode mnie wzrok.
- Znacznie więcej,
niż sądzisz. – powiedziałam to cicho, z myślą, że siedzący niedaleko nieznajomy
tego nie usłyszy, ale jednak stało się inaczej. Ponownie na mnie spojrzał, z
tym razem z konsternacją.
Nigdy bym się nie spodziewała,
że to wszystko obierze taki kierunek. Nie wiem kiedy zaczęłam zwierzać się temu
blondynowi, który jakimś cudem już zawładnął moim sercem, a ja nawet nie znam
jego imienia. Jego spojrzenie było tak przeszywające i zarazem współczujące i
rozumiejące, gdy wyrzucałam z siebie potok słów o mojej nieszczęśliwej miłości. Kończąc opowieść czułam jak po moim policzku
spływa łza. Blondyn wstał ze swojego miejsca , a ja patrzyłam na niego
zdziwiona gdy stanął przede mną i delikatnym ruchem dłoni przejechał po moim
policzku by zetrzeć z niego okaz moich,
tak długo, tłumionych uczuć.
- Chciałabyś
zatańczyć? – zapytał nagle, patrząc mi głęboko w oczy. Pokiwałam głową, na co
na jego twarzy wstąpił delikatny uśmiech. Złapał moją dłoń i pociągnął w stronę
parkietu. Nawet nie zwróciłam uwagi, że w tle akurat leci wolna, nieznana mi
melodia. Zorientowałam się dopiero, gdy blondyn przyciągnął mnie do siebie,
kładąc dłonie na moim biodrach. Jego dotyk sprawiał, że czułam dreszcze na całym ciele, jego zapach
otumaniał, a głębia jego oczu, sprawiała, że miało się wrażenie, że się w nich
tonie. Bezwładnie zarzuciłam mu swoje dłonie na szyję.
- Tak przy
okazji jestem Niall. – szepnął mi do ucha. A do tego wszystkiego miał cudowny
głos.
- [T.I]. –
powiedziałam, zdając sobie sprawę, że mimo iż opowiedziałam mu o sobie, nie
zdradziłam swojego imienia. – Powiesz mi, czemu jesteś taki smutny? – zadałam mu
ciche pytanie do ucha.
- W sumie to
taka sama historia jak twoja. Fałszywa miłość nic dodać nic ująć. –
odpowiedziałam. Odsunęłam się od niego, spoglądając mu w oczy, w których znowu
zaczął czaić się smutek. Chcąc się go pozbyć, złożyłam czułego całusa na jego
policzku. Jego twarz ozdobił śliczny uśmiech, przyspieszający bicie mojego serca.
Ten wieczór, a raczej noc zakiełkowała
w nas silne uczucie, a w moich słowniku znów pojawiła się definicja miłości,
rozumiejąca ją jako jego niebieskie oczy i blond włosy.
Witajcie <3
Chciałabym tylko powiedzieć, że nie wiem czy wracam tu na stałe, ale będę starać się dodawać imaginy. c;
Mam nadzieję, że ten przypadnie wam do gusty i obie z Dagą nie pogardzimy komentarzami.
Wybaczcie mi moją nie obecność c;
Kochaam was <3
Darcy xx
Ten imagin jest świetny. PROSZĘ WRÓĆ TU NA STALE twoje to znaczy wasze imagin są wspaniała. ;-)
OdpowiedzUsuń