Miłość? Nie znam tego uczucia. Czy kiedyś doznam? Nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Za dużo przeszłam. On...wydawał się idealny. Włosy w charakterystycznym nieładzie, szare źrenice... Dla mnie był idealny, pod względem wyglądu i ubioru. Charakter? Słodki cham. Tak, to jest właściwe określenie. Kochałam go? Wydaje mi się, że było to tymczasowe zauroczenie. Przynajmniej z mojej strony. On chyba nie czuł nic do mnie. Może to lepiej? Przynajmniej nie męczyliśmy tym związkiem, który nie miał określonego celu.
Moje przemyślenia, przerwała muzyka, wydobywająca się z mojej komórki. Leniwie oderwałam się od czytającej właśnie książki i podeszłam do komody. Na wyświetlaczu widniało imię, mojej najlepszej przyjaciółki. Zapewne chcę się gdzieś wybrać. Stawiam na Centrum Handlowe.
-Hej, [T.I]! Impreza u mnie jest, kochana! Za ile będziesz?-Zapytała z entuzjazmem. Zawsze była optymistką.
-Cześć, [I.T.P]. Umiesz na sprawdzian?-Zapytałam, chociaż wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
-Jesteś kujonem, [T.I]. Można poprawić, przecież...-Zaczęła się bronić. Pokręciłam z rozbawieniem głową. Przesadzała.
-Będę za godzinę.-Rozłączyłam się. Wiem, że powinnam się teraz uczyć, ale jest impreza. Lubię zabawy. Można potańczyć, trochę wypić... Nie byłam dziewczyną, która uwielbia się uczyć. Co to, to nie! Robię to, aby dostać się na najlepsze studia w Londynie. Potrzebuje wykształcenia. Moi rodzice, zawsze dużo ode mnie wymagali. Czasem, nie byłam w stanie wypełnić ich zachcianki, ponieważ mnie przerastały. Ale stałam się niezależna. Postawiłam na swoim, i przeprowadziłam się do Anglii. Było to świetne posunięcie, z mojej strony.
-Dobra, musisz się wystroić, kochaniutka.-Powiedziałam do siebie i podbiegłam do szafy, włączając wcześniej Katy Perry-The One That Got Away. Lubiłam tą piosenkę. Gdzieniegdzie opowiadała o moim życiu.
Moja szafa, była wypełniona po brzegi, przeróżnymi ubraniami. Od skarpetek po kapelusze. Wyjrzałam za okno, w celu ocenienia pogody. Nie było źle. Świeciło delikatnie słońce. Wróciłam na dawne miejsce, przegrzebując sterty ubrań. Próbowałam dopasować do siebie jakiś zestaw, ale wszystko wydawało się nie odpowiednie na tą okazję. Też tak macie? Lecz stało się cud! Znalazłam TO. Wydawało się, wręcz idealne. Po swojej torebki schowałam telefon, chusteczki, tusz do rzęs i parę drobiazgów. Byłam z siebie dumna, że wyrobiłam się w 30 minut, z całym makijażem i ubiorem.
-Myślałam, że nie przyjdziesz.-Takie przywitanie mnie czekało. Przytuliłam przyjaciółkę i weszłam w głąb mieszkania. Moją uwagę, zaraz przykuły jakiś chłopak, śpiewający piosenkę której kompletnie nie znam.
-To jest, Zayn.-Usłyszałam, jak ktoś wymawia mi to do ucha. Obróciłam się, i zauważyłam mojego przyjaciela. Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Kiedyś się w nim kochałam. To długa historia.
Właśnie skończyła się piosenkę, a chłopak zszedł z sceny i podszedł do baru. Podążyłam za jego śladem. Usiadłam zaraz, obok niego. Chciałam się mu dokładnie przyjrzeć. Zauważyłam, że ma czekoladowe oczy i czarne włosy. Niestety nie było mi dane, zobaczyć czegoś więcej.
Chłopak chyba wyczuł, że się mu przyglądam, ponieważ odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się, po czym podał rękę.
-Jestem, Zayn. A ty?-Byłam zaczarowana. Był piękny. Mój ideał? Chyba tak. Jego piękne, duże, czekoladowe oczy i ten śnieżnobiały uśmiech. Rzucił na mnie, jakieś zaklęcie. Nie mogłam się poruszyć, ani cokolwiek powiedzieć. Zaśmiał się, widząc moją reakcję, a raczej jej brak.
-Aż taki straszny jestem?-Zapytał popijając, jakiś napój. Byłam jak w transie. Mało co do mnie dochodziło.
-Nie, co ty.-Wyrzuciłam wreszcie, ciągle na niego patrząc. Dlaczego nie mogę oderwać od niego wzroku? Co ona takiego w sobie ma? Wiem, że to wyglądało dziwnie, ale ja nie potrafiłam oderwać od jego ust, moich oczów. No jest sen, jestem tego pewna.
-Jestem [T.I].-Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę.
-Miło Cię poznać.-Uśmiechnął się szeroko podając rękę. Teraz ucisnęłam ją z przyjemnością i pewnością. Gdy poczułam jego dotyk, przeszły mnie ciarki. Było to niesamowite uczucie.
-I tak to właśnie się zaczęło, kochanie.-Ucałowałam czoło naszej małej córeczki, Alice. Dziewczynka uśmiechnęła się.
-A kiedy opowiesz mi dalszą część?-Zapytała swoim słodkim głosem.
-Jutro. Teraz idź spać, malutka.-Wstałam i przykryłam ją kołderką. Zgasiłam światło i wyszłam do mojego męża.
-Już skończyłaś?-Zapytał odkładając laptopa. Kiwnęłam głową, na znak że tak.-Co jej opowiesz jutro?-Wstał i szedł w moją stronę.
-Może trasę.-Stwierdziłam. Poczułam jego oddech na mojej twarzy.
-Chyba nie chcesz jej opowiadać, co można robić w tor-busie, gdy wszyscy inni są na imprezie.-Zaśmiałam się na myśl, o naszych igraszkach.
-To ominę, oczywiście.-Uśmiechnął się.
-To opowieść zajmie Ci 5 minut.-Ucałował moje spragnione usta.
No, udało się dziś c: I jak? Może być? Chociaż wiem, że stać mnie na coś więcej, ale...jakoś nie miałam innego pomysłu... Ale, podoba się? ;*
Składajcie zamówienia w danej zakładce! (:
Kocham x
Daga Horan.
Piękny
OdpowiedzUsuń